lyrics
Cała jesteś w krukach i wronach
We włosach i na oczach, mrokiem oszalona
(A ja) Mam tak samo jak Ty, swoje troski i łzy.
Na języku wciąż czuję chłód szyby cukierni
Tak blisko i tak daleko, nie przyszli znów do pracy
naszej namiętności odźwierni
Nadmiar potencjału, niedobór spełnienia,
rozpruwa mnie codziennie, podbija ciśnienie
frustracji, codzienne z nią, twarzą w twarz spotkania
Tylko Ty i ja - pełna opcja do przegrania,
Droga prosta - stąd do zawsze, pomyśl nim okazję złapiesz
Żyjesz, czy wodzisz palcem po życia mapie?
(Żyjesz, czy wozisz się palcem po życia mapie?)
Posłuchaj i pomyśl - jeśli dla mnie masz słowa,
To przełknij je teraz, mam pełne już uszy,
Wiedzieć, czy umieć? Pamiętać, czy poczuć?
Teoria na piątkę, więc przekuj to w czyny.
Czy to prąd stały? A skąd, oto dryf niezmienny,
Na kanale 44 ego detoks codzienny
Wszechsztangi podrywa ambicja pazerna
Do tańca i kręci się walcem pijana
Ja w płaski się wkradam jej, kurz gniotąc na glebie
Na podium spełnienia znów przemycić chcę siebie
Do rany od mocy, napinam cierpliwość
Znów trasę Wzwód-Zawód pokonam, lub ona
mnie może zaniechaniem do swej skłoni racji
I w malinowy chruśniak podstempluje delegację
Co być miało, a co było - dwie historie obce sobie
Pusty śmiech tkwi parkanem w tej miłości ogrodzie
(Jej takie kosmiczne sprawy nie imponują, ona na kosmos lachę kładzie)
Jesteś swoją ojczyzną, ja uciekam znów sam z siebie,
I w koło się kręcę, pięcioma drogami niby-idąc do przodu
To ostatnia niedziela, dzisiaj się rozpadniemy,
Całkiem w niwecz pójdziemy, tylko rozbłysk i trzask.
Co dał nam los, może trzeba będzie stracić,
Bo to może przecież wiecznie trwać, a nie ma się czym chwalić
Jesteśmy esencją, nie lejmy więc wody
Pokaż mi, opakuj w ciało uczucie
Chcę tego wszystkiego, zamiast oglądać
miłości reklam na dystans i w skrócie
credits
license